*Rose*
Dojechaliśmy pod duży, szary, lecz nowoczesny budynek. Louis zaparkował. Wysiedliśmy i przeszliśmy po kamiennej ścieżce do dużych drzwi. Weszliśmy do przestrzennego holu i podeszliśmy do "recepcji". Louis przekazał wysokiej blondynce, że przyszedł do pracy i żeby sprawdziła, czy nijaki Ron Johnson przygotowuje się do walki. Powiedział:
-Tam jest przebieralnia, idź, znajdź szafkę nr 76 i załóż o co w niej zobaczysz.-po czym wcisnął mi do ręki kluczyk i popchnął w stronę przebieralni. Nawet nie miałam czasu zaprotestować, a on już zniknął za drzwiami. Poszłam do przebieralni, znalazłam szafkę z nr 76 i spojrzałam na kluczyk, który trzymałam w ręku. Otworzyłam drzwiczki i zobaczyłam fioletowe spodenki i koszulkę NIKE. O dziwo pasowały! W szafce znalazłam też buty i gumkę do włosów. Założyłam je. Przejrzałam się w lustrze. Nie jest tak źle...
Weszłam na salę treningową i wszystkie spojrzenia padły na mnie...czułam się nieswojo. Byłam tu chyba jedyną dziewczyną. Po co Louis w ogóle kazał mi się przebierać i po co ja to zrobiłam? Rozejrzałam się po sali za Louisem i zobaczyłam go gadającego z (chyba) Ron'em. Podeszłam bliżej i usłyszałam część ich rozmowy:
-...nie to jest Rose...nawet ją lubię i...- ucichł na chwilę - Cześć Rose.- odwrócił się i spojrzał mi prosto w oczy.
*Louis*
-Hej...- odpowiedziała niepewnie.
-Yyy...to jest Ron, Ron Johnson- przedstawił mi go Louis.
-Cześć ja jestem Rose, Rose Collins- próbowałam powtórzyć Louisa. Podałam Ron'owi rękę.
-Miło mi poznać.
-To co, czas zabrać się do pracy.- wtrącił Louis
-No tak..tylko nie wiem jak i po co mam to robić.
-A dlatego, że stało się to, co się stało i masz się nauczyć samoobrony.
********************************************
tym razem to ja (nowa adminka) napisałam rozdział ;) piszcie co o nim myślice w komentarzach
/jednopegazorożec