Life is a gift. You can not waste it. You never know what might happen tomorrow. And you learn to catch life as it is. Each day must be valid.
czwartek, 30 stycznia 2014
Rozdział 9
Obudziłam się po praktycznie nieprzespanej nocy. Dużo myślałam. To trochę dziwne. Nie obudziły mnie krzyki. Ciekawa, gdzie podziało się moje rodzeństwo od kluczyłam drzwi i wyszłam. Cisza... Zbiegłam na dół. Nikogo nie było. Na lodówce wisiała tylko kartka.
Mamy spotkanie i nie będzie nas cały dzień.
W lodówce macie obiad.
Rodzice
Ps Rose jak wrócimy to pogadamy.
No to będzie opierdziel... Ok. Rodzice, gdzieś tam są, a gdzie reszta? Moją uwagę przyciągnął zegar stojący na szafce. Jesus Chryste! Po 8! W błyskawicznym tempie znalazłam się na górze. Po wejściu do łazienki umyłam zęby.Wbiegłam do pokoju w celu ubrania się. Włosy związałam w koka, zeszłam na dół i wyszłam z domu, zamykając go. Czemu nikt mnie nie obudził?! Do szkoły mam kawał drogi. Jęknęłam i ruszyłam biegiem w odpowiednią stronę. Po chwili byłam już zdyszana. Co, jak co, ale kondycję to ja mam słabą. Przeklnęłam w duchu. Wyciągnęłam telefon w celu zobaczenia godziny. 30 po... Fuck! Chciałam przejść na drugą stronę, ale przeszkodził mi samochód. Okno powoli się otwierało, aż moim oczom ukazała się twarz Tomlinson'a.
-Spóźniona?
-Błagam cię Louis. Podwieź mnie do szkoły.
-Jesteś mi winna przysługę- posłałam mu najszczerszy uśmiech i wsiadłam do samochodu.
-Zawsze i wszędzie- uśmiechnął się praktycznie niewidocznie. Wyglądał wtedy słodko. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby się szczerze uśmiechnął. Zawsze był taki przygnębiony. W jego oczach było widać smutek i ból.
-Nie lubię jak ktoś się na mnie patrzy- nie wiedziałam o co mu chodzi, ale zorientowałam się, że patrze na niego od dobrych paru minut. Rumieniąc się spuściłam głowę.
-No to sobie postoimy- podniosłam głowę i ujrzałam sznur ciągnących się przed nami samochodów. Nie, nie, nie! Nie teraz! Jęknęłam. Odwróciła głowę, by zorientować się jak długi jest korek. Ugh. Głupi Londyn. Mój wzrok zatrzymał się na innym samochodzie. Siedziała w nim dziewczynka z burzą jasnych loków. Wyszczerzyła się, więc mogłam zobaczyć, że nie ma przednich zębów. Na sam widok sama się uśmiechnęłam. Jasnowłosa pomachała mi, a ja odpowiedziałam jej tym samym. Jedna mała dziewczynka poprawiła mi humor.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Boski *.*
OdpowiedzUsuńSuper!!! <3
OdpowiedzUsuńGenialny <33
OdpowiedzUsuńCudnie piszesz :D Czekam na kolejny rozdział <33333
OdpowiedzUsuńŚwietny, świetny. Uwielbiam te ich wspólne sceny, nie mogę doczekać się następnego.
OdpowiedzUsuńhttp://i-promise-that-i-will-remember.blogspot.com/