Life is a gift. You can not waste it. You never know what might happen tomorrow. And you learn to catch life as it is. Each day must be valid.
czwartek, 19 grudnia 2013
Rozdział 3
Szczerze to bardzo się zdziwiłam. Byłam nawet... ładna? Brązowe, lekko falowane włosy opadały mi na ramiona. Duże czekoladowe oczy i pełne, namiętne usta. Jeżeli byłam ładna, to czemu prześladowali mnie w szkole? Zazdrościli mi urody? Raczej nie. Może zazdrościli, że moi rodzice zarabiają dużo pieniędzy? Wolałabym mieć mało kasy i być szczęśliwa.
Wytarłam swoje nagie ciało i owinęłam ręcznik wokół talii. Dokładnie umyłam zęby i gotowa wyszłam z łazienki. Ubrałam się w [KLIK], dobrałam dodatki, zrobiłam lekki makijaż i upięłam włosy w niechlujnego koka. Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół i zaczęłam błądzić po korytarzach. Mam duży dom. Mieszkam w nim od dwóch tygodni, a nadal nie ogarniam gdzie co jest. Po prostu jest za duży na mój umysł.
Wreszcie odnalazłam kuchnię, w której była już cała moja rodzina. Zajrzałam do lodówki.
-Zrobiłam ci kanapki- usłyszałam delikatny głos mamy. Obejrzałam się do tyłu. Na stole leżał talerz, a na nim kanapki.
-Dziękuję- posłałam jej szczery uśmiech. Rodzice zawsze mnie rozpieszczali. Co było dziwne. Nawet dla Dan'a, którego wielbią nie są tacy jak dla mnie.
-Dzisiaj pierwszy dzień w szkole- odezwał się tata odrywając kubek kawy od ust. No właśnie nowa szkoła... Od samego myślenia o tym boli mnie brzuch. Przeprowadziliśmy się do Londynu, dlatego że Dan znalazł tu naprawdę fajne studia, a rodzice tak kochają swojego synka, że nie mogą się z nim rozstać. Myślę, że ludzie są tutaj lepsi i nie będę dręczona tak jak kiedyś.
-Jestem szczęśliwa! Nareszcie uwolniłam się od tych idiotów!- krzyknęła Cleo prawie wypluwając jedzenie. Prawda. W szkole miała same patologiczne dzieci. A nauczyciele byli tacy sami.
-A ty Rose, nie cieszysz się?- spojrzałam się na Dan'a. Wzruszyłam tylko ramionami. Tak naprawdę nie wiedziałam co czuję. Chciałabym zacząć nowy rozdział w swoim życiu. Zapomnieć o przeszłości i żyć chwilą. Ale boję się, że ludzie mnie nie polubią i zrobią z mojego życia piekło.
-Rose chodź już- Dan wziął swój plecak i dopił ostatni łyk kawy.
-Ale jest jeszcze dużo czasu- odpowiedziałam leniwie. Nie miałam ochoty iść do tej głupiej szkoły.
-W Londynie będą korki. No chodź- pogonił mnie brat. Wstałam z miejsca i powoli ruszyłam do holu. Założyłam buty i przewiesiłam torbę przez ramię.
Przez całą drogę się nie odzywałam, a Dan ciągle coś nawijał jakie te korki są głupie. Wreszcie podjechał pod szkołę. Moje serce zaczęło bić szybciej. A co jak będzie tak jak kiedyś? Jeżeli znowu zrujnują mi życie? Znowu nie będę siebie akceptować? Nadal będę się okaleczać? NIE! Obiecałam sobie. Będę dzielna. Przynajmniej spróbuję...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jejku! *_* Boski <3 Fajnie piszesz. :) Do następnego ;*
OdpowiedzUsuńBoski<3 Musze czytać twojego bloga dalej.
OdpowiedzUsuń