wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 5

Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.  Mam nadzieję, że wasze marzenia się spełnią :) I takie pytanko. Jak na nazwisko ma św.  Mikołaj? O.o

/YOLO

*****************************************

Pokręciłam przecząco głową. W gardle miałam gulę przez, którą nie mogłam nic z siebie wydusić. Po ulicy rozniusł się huk, a po mim następne. Odwróciłam się szybko. Chłopak, który przed chwilą mnie zaatakował trzymał w ręce pistolet i co chwilę wydawał nowe strzały. Jednak za każdym razem nie trafiał.
-Zabiję cię Tomlinson!- krzyczał kuląc się z bólu. Niebiesko oki złapał mnie za nadgarstek i zaczął biec. W ogóle nie wiedziałam co się dzieje. Miałam nadzieję, że to tylko sen i zaraz się z niego obudzę.

Byłam cała zdyszana, więc się zatrzymałam.
-Rusz ten zgrabny tyłeczek, jeżeli chcesz żyć- wzdrygnęłam się na te słowa. Spojrzałam się na mojego 'towarzysza' i ponownie ruszyłam do biegu. W tym momencie próbowałam uciec od niego.
-Zaczekaj! Nie chcę ci nic zrobić- pozułam jego dłoń na mojej.
-Puść mnie- syknęłam.
-Teraz tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz- podszedł do czarnego BMW i otworzył drzwi.
-Wsiadaj- rozkazał oschle. Nie ruszyłam się.
-No rusz się!- krzyknął. Nadal stałam w miejscu. Wiedziałam, że jest na skraju wytrzymałości, ale olałam to. Widziałam jego wyraz twarzy. Był wściekły.  Szerzej otworzył drzwi i po prostu mnie tam wepchnął. Kiedy zatrzasnął drzwi samochód się zatrząsł. Chyba był jakiś psychiczny! Kto normalny martwi się o osobę, a potem na nią krzyczy?! Po chwili chłopak siedział na miejscu kierowcy. 
-Jestem Louis- jego ton momentalnie się zmienił.
-Rose.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz