Life is a gift. You can not waste it. You never know what might happen tomorrow. And you learn to catch life as it is. Each day must be valid.
niedziela, 29 grudnia 2013
Rozdział 6
Jechaliśmy już kawał czasu. Z minuty na minutę bałam się coraz bardziej. A co jeśli on mnie zgwałci, zabije, czy gdzieś wywiezie? Mimowolnie do oczu napłynęły mi łzy. Nie chciałam, żeby zobaczył moich łez, więc skupiłam wzrok na bocznej szybie. Chwila... Kojaże to miejsce. Już wiem! Kiedy się przeprowadzałam jechaliśmy właśnie tą drogą. To znaczy, że jesteśmy jeszcze w Londynie.
-Gdzie my jedziemy?- spytałam drżącym głosem. Spojrzałam się na chłopaka. Jego błękitne oczy nie wyrażały żadnych emocji. Knykcie miał białe od silnego zaciskania rąk na kierownicy. Co chwilę nerwowo oblizywał wargi.
-Odpowiesz mi?- zapytałam ZNOWU trochę wkurzona nieuzyskaniem odpowiedzi.
-Gdzieś, gdzie będziesz bezpieczna- łee noo, powrócił PanMartwięSięOCiebie.
-Bezpieczna...- prychnęłam. Po chwili moim oczom ukazał się całkiem duży dom. Co ja gadam? On był ogromny. Ja gubię się w swoim, co dopiero w tym, który był ze trzy razy większy od mojego.
Wysiadłam z auta i miałam wrażenie, że dom przez szybę wydawał się mniejszy.
-To twój dom?- spytałam przyglądając się każdemu szczegółowi budynku.
-Mhm- rzucił szybko i ruszył w stronę drzwi. Okolica była bardzo spokojna. Dom znajdował się na obrzeżach Londynu. Zero samochodów. Zero korków. Zero ludzi (i kosmitów :o), a do tego cisza! Cisza, którą tak strasznie pragnę od siedemnastu lat.
Po chwili zorientowałam się, że jestem daleko z tyłu, a mój 'wybawca' jest już koło drzwi. Od razu do niego dołączyłam.
Kiedy otworzył drewniane drzwi moim oczom ukazał się komiczny widok. Mieliście tak kiedyś, że czuliście się TYMI normalnymi? Tak ja też nie, ale w tym momencie akurat tak.
-Harry oddaj!- krzyknął blondyn biegnąc za chłopakiem w kręconych włosach.
-Może później- odpowiedział Loczek. Nagle się zatrzymał, a blondas wpadł na niego. Zbadał mnie wzrokiem, po czym się uśmiechnął.
-Cześć- przywitał się nie zwracając uwagi na blondyna zabierającego mu kanapkę (?)
-Harry jestem- posłał mi uśmiech nr 5.
-Rose- poczułam jak się rumienię. FUCK.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Genialny :D Czekam na następny i zapraszam do mnie :
OdpowiedzUsuńhttp://story-of-my-life-harry.blogspot.com/
Popraw swoje zgłoszenie: http://spis1d.blogspot.com/p/zgoszenia_26.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, S1D.